Ponętna Basia (19 l.) z Łodzi wie, jak radzić sobie z zimową depresją. I poczuć wiosnę na własnej skórze. - O tej porze roku powinny zacząć kwitnąć żonkile - mówi. - Ale pogoda nie pozwala nam rozkoszować się ich widokiem w naturze. Muszą mi wystarczyć te kupione w kwiaciarni. To taka namiastka wiosny.
Kupowanie kwiatów to znakomity sposób na zimową chandrę - potwierdza psycholog Czesław Michalczyk. - Jeżeli nie mamy wpływu na pogodę, to trzeba zmienić nasz stosunek do niej - dodaje. - Jeżeli tylko na nią narzekamy, to narażamy się na gorsze samopoczucie. Ludzie, którzy myślą pozytywnie, mają dużo lepszy humor.
A co w sytuacji, gdy zima tak mocno dała nam się w kość, że nie potrafimy myśleć o niej inaczej niż w czarnych barwach? - Wtedy trzeba wrzucić na luz - mówi Michalczyk. - Zamiast koncentrować się na ciężkich zadaniach, należy skupić się na tych, które dadzą nam odrobinę radości - dodaje. - Można wypić szklankę gorącej czekolady, która poprawia nastrój. Jeżeli zza chmur wyjdzie słońce, wyjść na dwór i korzystać z promieni - zaleca. - Można sprawić sobie jakiś prezent. Można ustawić w mieszkaniu piękne, kolorowe, kwitnące kwiaty. Przecież zaklinanie wiosny jest nam teraz bardzo potrzebne...