Raport pt. "Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami" wskazuje jednoznacznie, że Polska jest jednym z krajów unijnych z najgorszą jakością powietrza. Według NIK główną przyczyną zanieczyszczeń jest emisja pyłów z domowych i lokalnych kotłowni węglowych. Do tego dochodzi jeszcze duża liczba aut na drogach, szczególnie w dużych miastach. Według twórców raportu smog przyczynia się tym samym do śmierci 46 tysięcy osób rocznie.
W rapocie stwierdzono, że w walce ze smogiem samorządy są bezradne. Jak wskazano, liczba dni kiedy przekroczone zostały normy stężenia pyłu PM10, daleko z tyłu zostawiają średnią europejską. Wynosi ona na cały rok 40, podczas gdy np. w Krakowie dni takich było 165, w Opocznie 150 zaś w Warszawie 76 (a np. w nieodległym Berlinie raptem 18). Samorządom oberwało się też za bezprawne łupienie z pieniędzy turysów. Okazało się, że turyści w latach 2014-2016 zapłacili prawie 100 milionów złotych w ramach tzw. opłaty klimatycznej za odpoczywanie w miejscowościach, które... nie spełniają standardów jakości powietrza.
Co więcej, badania wykazały, że na 50 miast z najgorszym powietrzem w Europie już nie 33, a 36 jest z Polski. Na 20 najbardziej zanieczyszczonych miast Starego Kontynentu 16 znajduje się w Polsce. Z kolei odsetek tych miast, które przekraczają obowiązujące do 2020 r. normy jakości powietrza, wynosi u nas aż 72 proc.
Najbardziej zatrważające są szacunki NIK dotyczące tego, ile lat zajmie walka ze smogiem jeśli dalej stosowane będą wyłącznie dzisiejsze mechanizmy. Okazało się ewentualnego zwycięstwa mogą doczekać co najwyżej nasze wnuki, ponieważ, jeśli nic się nie zmieni, to czyste powietrze pojawi się np.:
- w Małopolsce za 77 lat
- na Mazowszu za 62 lata
- w województwie łódzkim za 99 lat