Rządowy projekt ustawy refundacyjnej zakłada, że od przyszłego roku mają obowiązywać sztywne marże handlowe i jednakowe ceny na leki refundowane we wszystkich aptekach. Stracą na tym pacjenci, którzy będą musieli zapłacić za medykamenty więcej. Stracą też aptekarze, którzy mogą zacząć bankrutować na potęgę.
Podobny projekt ustawy 4 lata temu złożył PiS. Wtedy jednak Ewa Kopacz, posłanka opozycji, była przeciwna interwencji władz na wolnym rynku. - Czy zdaje pan sobie sprawę, że próba ograniczania przez państwo mechanizmów wolnorynkowych może mieć negatywne skutki dla konsumentów? - pytała ówczesnego ministra zdrowia Zbigniewa Religę (+71 l.)
Dziś, gdy sama jest ministrem, Ewa Kopacz inaczej podchodzi do rynku leków refundowanych.- Tam musi być pełna regulacja - dowodziła w Sejmie.
Przeczytaj koniecznie: Minister Kopacz o proteście pielęgniarek w Sejmie: Nikt nie usunie ich siłą, podzielę się jedzeniem
Zdaniem minister Kopacz na wprowadzanych przez rząd rozwiązaniach pacjenci nie stracą. Zdaniem posłów opozycji leki będą jednak droższe i to aż o jedną piątą.
Jakie argumenty przekonały panią minister do całkowitej zmiany poglądów? Zapytaliśmy o to, jednak nie doczekaliśmy się odpowiedzi.
To mówiła Kopacz 2.03.2007 r.
Czy zdaje pan sobie sprawę, że próba nadmiernego ograniczania przez państwo mechanizmów wolnorynkowych może mieć w efekcie negatywne skutki dla konsumentów?
To mówi Kopacz 17.03.2011 r.
Tam musi być pełna regulacja. Bo to rząd w imieniu pacjenta dokonuje zakupów. To rząd negocjuje stawki za leki. Można bezkarnie głosić pewne hasła, będąc w opozycji...