29-latek, który spowodował we wtorek wypadek autokaru pod Miluzą we Francji, dziś został przesłuchany przez prokuraturę i sędziego. Prokurator Herve Robin postawił kierowcy zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Zginęły w nim dwie osoby, a kolejne sześć jest w stanie ciężkim.
Według ustaleń portalu Gazeta.pl, kierowca jest świadom tego co się stało i znajduje się w "fatalnej kondycji psychicznej". Jeden z reporterów portalów relacjonuje: "Fizycznie wyszedł z wypadku bez szwanku, ale jest w fatalnej kondycji psychicznej. Jak zeznał, za późno zobaczył znak zjazdu z autostrady, próbował skręcić, ale autokar zaczął się kołysać. Próbował jeszcze wyprostować pojazd, ale było już za późno, autokar stracił stabilność i się wywrócił".
Proces kierowcy ma potrwać około roku. Zdaniem prokuratora kierowca może wrócić do Polski i odpowiadać z wolnej stopy. W razie uznania go za winnego, grozi mu do trzech lat więzienia i 75 tys. euro grzywny.