Kierowcy parkują w naszej sypialni

2009-02-02 3:00

Pan Bóg kule nosi, ale chyba też i samochody. Tak przynajmniej sądzi rodzina Pietruszyńskich z Borui Nowej (woj. wielkopolskie), która od kilku lat dzielnie znosi nietypowy ostrzał... samochodowy. Mieszkają przy drodze - w tak pechowym miejscu, że niemal co miesiąc na ich podwórku rozbija się jakieś auto. A ostatnio pędzący kierowca wjechał im do sypialni!

- To cud, że żyjemy - mówi Ilona Pietruszyńska (33 l.) i chwyta się za głowę, oglądając olbrzymią dziurę w ścianie salonu. Pani Ilona i jej narzeczony Szymon Olcha (34 l.) w romantycznej atmosferze pili właśnie kawę, kiedy nagle... bach! Potężny huk pękających murów zerwał ich na równe nogi.

- Do sypialni z impetem wjechało i zaparkowało osobowe audi - mówi pan Szymon. Okazało się, że nieodpowiedzialny kierowca chciał sprawdzić, ile jego maszyna może wyciągnąć. I choć doskonale znał tę drogę, nie wyrobił na zakręcie. Kiedy wylądował w sypialni, licznik zatrzymał się na 150 km/h. Na szczęście wszyscy - kierowca i domownicy - wyszli z tego niecodziennego zdarzenia cało.

Pani Ilona i jej narzeczony żyją jak na trasie rajdu samochodowego. Mieszkają przy drodze wojewódzkiej, gdzie nie ma żadnego ograniczenia prędkości. Niejeden pojazd z rozpędu podjeżdżał pod same okna ich domu albo wpadał do pobliskiego rowu. Ale tego, że auto zaparkuje w ich sypialni, nie wyśnili sobie w najgorszych snach. - Drżymy ze strachu, że ktoś znowu wjedzie nam do domu. Panowie! Noga z gazu, gdy przejeżdżacie koło mojego domu! - prosi kierowców pani Ilona.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki