Łukasz W. "Czarny" pochodził z podpoznańskiego Kiekrza. Miał 42-lata i przez lata był szefem gangu złodziei samochodów. W 2012 uległ wypadkowi na motocyklu. Potrzebował pieniędzy na laczenie. - Z młodego, wysportowanego faceta stałem się na ten czas cholerną rośliną. Jestem teraz jedynie udręką dla rodziny. Mam niesprawną całą lewą połowę ciała. Noga, ręka, kręgosłup. W nodze brakuje mi około 4 cm goleni. (...) Muszę ratować to, co jest teraz do uratowania. Po trzech miesiącach życia jako pierd... kaleka, cholerna roślina mam dosyć. Nie wyobrażam sobie życia toczącego się w rytmie spacerów o kulach, wózku, zastrzyków. Pomóżcie mi. Chcę być pewnym, że życie będzie miało jeszcze taki cudowny smak, jak kiedyś - pisał Łukasz W. w liście opublikowanym przez fundację.
Jak przypomina "Głos Wielkopolski", w czasie, kiedy za sprawą fundacji zbierał pieniądze na leczenie, toczył się proces, w którym Łukasz W. był głównym oskarżonym. Ciążyły na nim 74 zarzuty związane głównie w przestępczością samochodową!
"Czarnemu", dzięki pomocy ludzi dobrej woli, udało się zebrać pieniądze na leczenie i stanąć na nogi. Po odzyskaniu pełnej sprawności, wrócił jednak do działalności przestępczej i kilka lat później z zimną krwią strzelał do antyterrorystów w Wiśni Małej.
ZOBACZ TAKŻE: Strzelanina pod Wrocławiem. Trwa zbiórka pieniędzy dla rodziny zmarłego antyterrorysty