Kiedy w poniedziałek pojawiły się informacje o zatrzymaniu gangu "Czekolindy", który prowadził ekskluzywny dom rozpusty Rasputin w Wilanowie, mieszkańcy podwarszawskiego Truskawia oniemieli. - Przecież to nasza Karolina! Taka ułożona dziewczyna - dziwili się.
We wsi położonej na skraju Puszczy Kampinoskiej ludzie pamiętają ją jako blondynkę lekko przy kości, która zawsze miała długi warkocz. - Pracowała na skupie złomu ze swoim chłopakiem, a czasami dorabiała jako hostessa - mówi ekspedientka ze sklepu spożywczego. Jakieś dwa lata temu Karolina P. przeszła metamorfozę. Zamieniła stare auto na białe audi a7. - Przefarbowała włosy, nosiła drogie ubrania, była bardzo zadbana - opisuje jej znajomy. Wtedy też wyprowadziła się do Warszawy i na przedmieściach bywała tylko w odwiedzinach u rodziców.
Teraz "Czekolinda" jest w Truskawiu głównym tematem rozmów. Sąsiedzi snują domysły, że do seksbiznesu mógł wkręcić ją ojciec, dobrze znany policji Marian P. ps. Tatar, który kilka lat temu opuścił zakład karny. Ale najprawdopodobniej za jej karierą stoi niedoszła teściowa i jej syn, a prywatnie ukochany Karoliny P., czyli Norbert K. Teściowa podnajęła willę w warszawskim Wilanowie, a Karolina założyła firmę przykrywkę o nazwie Chocolate events. Oficjalnie zajmowała się organizowaniem cateringu na imprezy, a w rzeczywistości służyła jako pralnia pieniędzy, które w Rasputinie zostawiali biznesmeni, celebryci czy sportowcy.
Biznes kręcił się doskonale do minionego weekendu, kiedy to do domu rozpusty wkroczyli funkcjonariusze CBŚP. Seksowna "Czekolinda" została zatrzymana nie tam, ale podczas urodzinowej imprezy u znajomych pod Warszawą. Ponoć przed policją próbowała się schować w toalecie.
Zobacz: Kolejne zwłoki w Radomiu. To ofiara seryjnego mordercy?!