Generał swój pogląd na wydarzenia z 13 grudnia 1981 roku zaprezentował przed Sądem Okręgowym w Warszawie, gdzie toczy się proces autorów stanu wojennego. Kiszczak nie ma sobie nic do zarzucenia i podobnie jak reszta oskarżonych (m.in. Wojciech Jaruzelski) nie przyznaje się do winy.
Pion śledczy IPN zarzuca 83-letniemu Kiszczakowi popełnienie zbrodni komunistycznych i udział w grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. W odpowiedzi były szef MSW zarzucił Instytutowi Pamięci Narodowej działanie "w duchu politycznego zapotrzebowania".
Jego zdaniem, rządzący w latach 1980-1981 liczyli się z tym, że może dojść do interwencji sowieckiej. Kiszczak podkreślił, że nie doszło do niej, bo "problem Polski rozwiązano rękami samych Polaków". Zdaniem Kiszczaka, stan wojenny uchronił kraj przed rozpadem państwa, ruiną gospodarki, walkami wewnętrznymi oraz obcą interwencją.
Jego zdaniem, wszystko co robił było podyktowane dobrem kraju. Przypomniał, że był jednym z "architektów" Okrągłego Stołu i "prekursorem" zmian w Polsce.