Bobrek: Klątwa bocianów zabija wieś

Umarli jeden po drugim. Dzień po dniu. Krzysztof C. (+21 l.) został przejechany przez samochód. Piotr P. (+24 l.) utonął.- Kto będzie następny? - zastanawia się Stanisława Beba (75 l.), mieszkanka wioski. Kobieta nie ma wątpliwości - za śmiercią chłopaków kryje się bociania klątwa.

Tajemnicza śmierć

Krzysztof C. zginął w wypadku. Poniósł śmierć, potrącony przez samochód. To nic niezwykłego - ktoś może powiedzieć. - Tylko dlaczego chłopak musiał zginąć akurat na ulicy, na którą spadło gniazdo? - pytają mieszkańcy Bobrka. - Kiedy uderzył w niego samochód, jego ciało upadło zaledwie kilka metrów od miejsca, w którym leżały zabite przez huragan ptaki... - dodają. Ich zdaniem to daje do myślenia.

A Piotr P.? Utopił się, a przecież pływał jak ryba. Jego bliskim trudno uwierzyć w to, co się stało.

To nie koniec

Niestety, być może to jeszcze nie koniec tragicznych śmierci mieszkańców wioski.

- Bocianów zginęło aż pięć. To by oznaczało, że mogą u nas jeszcze trzy osoby stracić życie - wieszczy pani Stanisława. Kobieta już dzień po bocianiej tragedii wróżyła serię nieszczęść. - Jak zabraknie boćka obok domu, to musi być źle - mówi kobieta. - Tak mówi przecież ludowe porzekadło. A one nie biorą się z powietrza, tylko z życia, z ludzkich doświadczeń. Tak czy inaczej na wszelki wypadek mieszkańcy Bobrka zrobili bocianom nowe gniazdo. Zawiesili je na tym samym słupie, z którego spadło. Pytanie tylko, czy ptaki kiedyś przylecą? I czy to wystarczy, by bociania klątwa przestała dręczyć mieszkańców Bobrka?

Stanisława Beba (75 l.) mieszkanka wioski

- Kiedy gniazdo z pięcioma bocianami spadło na ziemię, wiedziałam, że będzie z tego nieszczęście. No i zginęło dwóch młodych ludzi. Boję się, że zginą jeszcze trzy osoby...