Awantura wybuchła w nocy w Lesznowoli. Około 2.30 policjantów wezwali rodzice awanturującego się z nimi 30-letniego syna. Kiedy policjanci chcieli zatrzymać mężczyznę, ten wsiadł do samochodu i zaczął uciekać w kierunku pobliskiej Magdalenki.
Nie zważał na nic - zniszczył dwa znaki drogowe, potrącił samochód (na szczęście nie groźnie). W końcu funkcjonariusze zatrzymali auto uciekiniera. Ten jednak nie zamierzał tak łatwo się poddać. Kiedy zaatakował policjanta kamieniem, jego kolega wyjął broń i oddał strzał ostrzegawczy. Nie poskutkowało, dlatego postrzelił 30-latka.
Życiu rannego policjanta i 30-letniego mężczyzny nie zagraża niebezpieczeństwo.
>>> Akcja w Magdalence w 2003 roku – policjanci uniewinnieni
Tragiczna obława w Magdalence
Na początku 2003 roku w podwarszawskiej Magdalence rozegrały się sceny jak z gangsterskiego filmu. Grupa antyterrorystów
próbowała zatrzymać dwóch gangsterów: Roberta Cieślaka i Igora Pikusa - zamieszanych w zabójstwo policjanta. Przestępcy
ukrywali się w domu - jak okazało się podczas akcji - na zaminowanym terenie. Kiedy na działkę weszli funkcjonariusze, bomby eksplodowały. Jedna z nich zabiła dwóch policjantów, 16 innych zostało rannych.
Akcja wywołała ogromną krytykę: że była fatalnie przygotowana, nie było wariantów awaryjnych i zaplecza medycznego. Winą
obarczono trzy osoby odpowiedzialne za organizację obławy. Ostatecznie Grażyna Biskupska, Jakub Jałoszyński i Jan P. zostali
uniewinnieni.