Różne rzeczy się mówi, gdy nie ma się świadomości, że naszą wypowiedź słyszą też ci, którzy nie powinni. Wystarczy sobie przypomnieć chociażby prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego "małpę w czerwonym" lub marszałka Józefa Zycha, który podczas posiedzienia Sejmu powiedział "stary, k..., załatw to jakoś".
Tym razem minister obrony Bogdan Klich nie wiedząc, że jest już na antenie, przyznał w radiu ZET, że zagroził ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu dymisją, jeśli cięcia w jego resorcie pójdą za daleko.
- Położyłem dymisję na stole. Ale Pani tego nie opowiem - powiedział Klich Monice Olejnik. Na to dziennikarka znacząco zapytała: "Tak pan myślał, żeby tak zrobić?"
Zdziwiony minister odchrząknął i zapytał "rozpoczynamy program?". - Już się rozpoczął - powiedziała Olejnik. - Aaaa już się rozpoczął? - powiedział Klich i zaczął odpowiadać na pytania w części dostępnej tylko dla internautów.
W części dostępnej dla słuchaczy radia ZET Klich próbował złagodzić swoją wypowiedź. - Nie było zakusów,żeby ściąć moją głowę, było tylko moje rozważanie, czy przypadkiem nie zrezygnować - tłumaczył.