Wizyta szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) w stolicy Rosji będzie kluczowa dla wyników śledztwa w sprawie okoliczności tragicznego lotu prezydenckiego tupolewa. Nic nie wskazuje jednak na to, że raport MAK, o którym tyle się mówi ujrzy szybko światło dzienne. O ile to w ogóle nastąpi.
Przeczytaj koniecznie: Były doradca Putina, Andriej Iłłarionow: W Rosji nie było śledztwa
Rosyjski dokument o przyczynach katastrofy zostanie zaprezentowany tylko wąskiemu gronu osób, wśród nich będzie także płk Klich. Prezentacja raportu może potrwać nawet 2 dni. Znajdą się nim: opis lotu, wyniki prowadzonych badań, przyczyny katastrofy. Szef PKBWL ma nadzieję, że Rosjanie od razu przekażą nam raport, tak aby już w Polsce można go było dokładnie zanalizować.
Prawo międzynarodowe daje stronie polskiej 60 dni, czyli 2 miesiące na przedstawienie swoich uwag do projektu. W pracach nad raportem będzie uczestniczył właśnie płk Klich, PKBWL oraz komisja, na której czele stoi szef MSWiA Jerzy Miller.
Mnożą się domysły co może być w dokumencie kończącym śledztwo MAK. Czy Rosjanie potwierdzą to co napisali we wstępnym raporcie o katastrofie już w maju? Miesiąc po smoleńskiej tragedii uznali, ze podczas wylotu do Smoleńska załoga nie wiedziała jaka jest pogoda nad lotniskiem Siewiernyj.
Patrz też: Rosjanie zrzucą winę za katastrofę na pilotów? Piotr Łukaszewicz: Ja też nie widzę innego wytłumaczenia
Poza tym eksperci z MAK byli przekonani, że w drzwi do kabiny pilotów podczas lądowania były otwarte i w kokpicie znajdowały się dwie osoby z pasażerów. Czy był to gen. Andrzej Błasik i dyrektor protokołu dyplomatycznego Mariusz Kazana, a może ktoś inny?
Rosyjską prawdę o przyczynach katastrofy poznamy najwcześniej za dwa miesiące.