Pan Dariusz prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Organizuje też wycieczki bryczkami zaprzęgniętymi w parę koni. Feralnego dnia stał z kolegą przed swoim domem. Nagle w zaroślach dostrzegł żubra samotnika. Tutaj to częsty widok, ale ten osobnik zachowywał się nietypowo. - Przegonił jelenie, które pasły się w pobliżu. To jeszcze nic dziwnego, ale on je ścigał po lesie - opowiada wzburzony 56-latek.
Kilka minut później ten sam ważący ponad pół tony żubr z łatwością przeskoczył półtorametrowe ogrodzenie wybiegu dla koni. Błyskawicznie podbiegł do 12-letniej klaczy Baszty. Nadział ją na rogi. Uniósł w górę i cisnął o ziemię z wyprutymi wnętrznościami. Krzyki mężczyzn na szczęście odstraszyły żubra i zabójca skrył się lesie. - Mam teraz biedę, bo to duży problem dobrać drugiego konia do pary w zaprzęgu - żali się pan Dariusz. Osamotniona klacz Sosna, która ciągnęła bryczkę z Basztą, nie potrafi teraz znaleźć sobie miejsca w stajni.
Zobazc: Znaleźli sposób na wycinkę drzew. Tak można ją zatrzymać