O Weroniczce, która czekała na mamę przywiązana za nóżkę parcianym paskiem, pisaliśmy w środę. Dziewczynka była wychłodzona i głodna. W takim stanie znalazła ją Małgorzata Elwertowska (50 l.) z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lipnie.
Przeczytaj: Matka 2,5-rocznej Weroniczki z Lipna: Przywiązała córkę do framugi, teraz żałuję! SZCZEGÓŁY
- Drzwi były zamknięte. Przez okno zobaczyłam jednak dziecko przywiązane za nóżkę do framugi. Pętlę z parcianego paska miała zaciśniętą na kostce... Od razu zadzwoniłam na policję - opowiada urzędniczka.
Weroniczka trafiła do szpitala. Sąd postanowił, że nie wróci już do domu. Zostanie wysłana do pogotowia opiekuńczego. Być może taki sam los spotka niebawem inne dzieci pani Magdy - 5-letniego Andrzeja, 3,5-letnią Natalię i dwutygodniową Nataszę.
- To nie jest dobry pomysł - uważa Małgorzata Elwertowska. Według niej pani Magda jest dobrą matką. - Nie pije i dba o dzieci. Popełniła błąd, ale on nią wstrząsnął. Potrzebuje pomocy, nie kary...
Zobacz: Duch matki każe mi haftować. Zdzisław Lewiński z Czestochowy już jest sławny [ZDJĘCIA]
Magdalena Paćkowska wychowuje dzieci samotnie. Jej partner zmarł. Kobieta mieszka w baraku socjalnym w Lipnie.
- Tego dnia po prostu nie wiedziałam, co zrobić z Weroniką. Bałam się, że coś może sobie zrobić... - opowiada nam mama dziewczynki. - A wyjść musiałam. Nie mam już pieniędzy. Urząd miasta nie chce mi dać becikowego. Ja na swoje życie i dzieci mam 1200 złotych, dlatego poszłam do radcy prawnego, żeby mi pomógł załatwić becikowe. Chciałam też pożyczyć pieniądze na mleko dla dzieci. Teraz żałuję tego, co zrobiłam - mówi załamana.