Kilka minut przed godziną 6 rano kobieta zaczęła rodzić. Jej mąż wiózł ją do szpitala, jednak akcja rozpoczęła się w drodze do niego, więc zatrzymał się na przystanku autobusowym. Zauważyła to dyspozytorka, która natychmiast poprosiła motorniczą, panią Dorotę, aby sprawdziła, czy kobieta przypadkiem nie rodzi, bo z auta dochodziły głośne krzyki. Pani Dorota poszła sprawdzić, co się dzieje. Po chwili wbiegła do dyspozytorni poprosiła o sznurek. Pracownice oderwały linkę od parasola. Dzięki niej pani Dorota podwiązała pępowinę, gdy zdrowy chłopczyk o imieniu Fabian już się urodził. Otuliła dziecko, żeby nie zmarzło i przekazała je ratownikom z pogotowia.
Zobacz: Zachodniopomorskie. Moją córkę zabiła praca w szpitalu