Kobieta trafiła do szpitala w nocy z poniedziałku na wtorek. Kiedy rodzina pojawiła się na miejscu, natychmiast zaczęła wypytywać o stan zdrowia pacjentki. Pielęgniarka nie mogła udzielić odpowiedzi, więc poproszono lekarza dyżurnego - informuje tvn24.pl.
Podczas spotkania, lekarz zachowywał się dość podejrzanie. Chwiał się na nogach, a z jego bełgotu ciężko było cokolwiek zrozumieć - czytamy na tvn24.pl. - Pan ordynator sprawiał wrażenie mocno pijanego. Udzielał informacji nieprawdziwych, mówił, że babcia jest w stanie krytycznym. Chciał nas zbyć, wyprosić - mówi Zofia Dąbrowska, wnuczka pacjentki. Tymczasem jak się okazało, starsza pani nie żyła już od dwóch godzin.
Zaniepokojeni zachowaniem lekarza członkowie rodziny, postanowili zawiadomić policję. Chwilę później funkcjonariusze pojawili się w szpitalu, ale lekarza dyżurnego oraz ordynatora już nie spotkali. Policja próbuje teraz ustalić gdzie znajdują się mężczyźni. Sprawdzono już ich miejsca zamieszkania, zameldowania i miejsca pracy. Nie udało się jednak ich jeszcze odnaleźć.
Zobacz: TRAGEDIA w Radomiu! Trzyletni chłopiec WYPADŁ z okna. Jego ojciec był pijany
Zdaniem szpitala, zniknięcie lekarzy nie ma związku ze śmiercią pacjentki, a według dyrektora nie doszło do nieprawidłowości. Jak informuje dziennikarzy TVN24 dyrekcja, "według lekarzy Oddziału sytuacji opisanej powyżej nie można w żaden sposób łączyć ze zgonem 78-letniej pacjentki, która została przewieziona do Szpitala w bardzo ciężkim stanie, ze złamaniem podstawy czaszki, nieoznaczalnym ciśnieniem i krwiakami śródmózgowymi. Pacjentka była reanimowana w SOR, a po przewiezieniu na IOM zmarła, mimo wysiłków lekarzy"
Ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii został zawieszony, a policja nadal poszukuje uciekinierów.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail