- Oskarżam Przemysława B. (24 l.) i Artura S. (19 l.) o to, że w nocy z 14 na 15 sierpnia zadali Rafałowi Nareckiemu 43 ciosy nożem w ciało i 5 ciosów w szyję. Oskarżam Michała K. (19 l.) i Pawła S. (19 l.) o to, że wiedzieli o tym wydarzeniu, ale nie poinformowali o tym organów ścigania - odczytywał akt oskarżenia prokurator.
Ten brutalny mord sprzed półtora roku wstrząsnął całym krajem. Czterej sprawcy zawieźli swoją ofiarę do lasu pod Kobyłką. Powiedzieli Rafałowi, że jadą na ognisko. Tam dwaj z nich zadźgali chłopaka nożami. W tym czasie dwaj jego koledzy stali przy samochodzie i wsłuchiwali się we wrzaski i odgłosy kaźni.
Wszyscy czterej wpadli kilka dni po zbrodni. Przemysław B. (24 l.) - jeden z oskarżonych - zeznał, że zabił, bo był winny Rafałowi pieniądze za narkotyki. Szybko jednak wyszło na jaw, że okrutny kat najprawdopodobniej chce po prostu oczernić swoją ofiarę.
- Poza zeznaniem jednego z podejrzanych, nie ma żadnych dowodów potwierdzających tezę o narkotykowej transakcji - tłumaczył Arkadiusz Matusiak z Prokuratury Rejonowej w Wołominie.
Dlaczego zabili? Ludzie na osiedlu, na którym mieszkał Rafał i trzech podejrzanych, mają swoją teorię. Według nich Artur S. (19 l.) był zwyczajnie zazdrosny o to, że Rafał był lubiany, że był duszą towarzystwa i duszą ich "paczki". - To mogło pchnąć go do zbrodni - opowiada znajoma rodziny Nareckich.
Przemysławowi B. i Arturowi S. grozi dożywocie. Michałowi K. i Pawłowi S. - 5 lat za kratami. Wyrok w tej sprawie poznamy na początku przyszłego roku.