Mężczyzn do szpitala przywiózł kolega, który wkrótce został zatrzymany przez funkcjonariuszy. To on zostawił ich przed wejściem do szpitala i uciekł. Policja namierzyła go niedługo potem, bo tablice rejestracyjne lexusa, którym kierował, nagrały kamery szpitalnego monitoringu.
Patrz też: Krwawa jatka wśród biznesmenów
Według ustaleń policji to porachunki lokalnych grup przestępczych. Obaj mężczyźni byli powiązani z gangiem złodziei samochodów z Wołomina. Wiadomo też, że zamachowiec strzelał z przerobionej broni gazowej.