To było dwa dni temu. Do mieszkania i przypisanej do niego komórki wkroczyli nie tylko policjanci, ale przedstawiciele sanepidu, miejski weterynarz i zarządca kamienicy, bo do nich mieszkańcy też się poskarżyli na sąsiada. I co się okazało? A to, że... nikt w nim nie mieszka, tylko codziennie zagląda. A było czego doglądać. „W przynależnej komórce znajdowało się terrarium, oświetlane i ogrzewane prądem pochodzącym z nielegalnego przyłącza. W pomieszczeniu odkryto trzy egzotyczne węże oraz pająka ptasznika. Jak orzekli lekarze, były w dobrej kondycji. W zaniedbanym i śmierdzącym zwierzęcymi odchodami mieszkaniu, znaleziono z kolei klatki przepełnione szczurami i chomikami – łącznie 107 osobników. Oględziny przepełnionych klatek i samych gryzoni wskazywały na formę znęcania się nad zwierzętami, co było podstawą do odebrania ich właścicielowi. Zwierzęta zabrali pracownicy gliwickiego schroniska dla zwierząt” – raportowali policjanci.
19-letni hodowca po tej kontroli popadł w kłopoty. Mieszkanie zarządca zaplombował. Kradzież prądu w Polsce jest karana, a jak się odezwą obrońcy zwierząt, to i przed sądem młodzieniec może się tłumaczyć.