Miłość bywa ślepa. Andrzej Peda (52 l.) z Łodzi tak bezgranicznie pokochał Joannę K. (32 l.), że wybaczył jej nawet to, że wbiła mu nóż prosto w serce. - Nie mam do Asi żalu. Tęsknię za nią i będę czekał aż wyjdzie z więzienia - zarzeka się mężczyzna.
Znają się niespełna dwa lata. Ten czas wystarczył jednak, by pan Andrzej obdarzył partnerkę gorącym uczuciem. Tak wielkim, że teraz, gdy Joanna K. siedzi za kratkami, on z tęsknotą patrzy przez okno i czeka na powrót ukochanej.
Ich związek był burzliwy. Szaleńczo zakochana wybranka była piekielnie zazdrosna. Podejrzliwie zerkała na kobiety mijające Andrzeja na ulicy i przetrzepywała kieszenie w poszukiwaniu dowodu na niewierność.
Do kłótni, która o mały włos nie zakończyła się śmiercią kochanka, doszło w niedzielne popołudnie. Pan Andrzej chciał zapalić, ale nie mógł doszukać się swojej paczki papierosów.
- Asiu, nie wiesz, gdzie się podziała? - spytał grzecznie narzeczoną.
Kobieta zaprzeczała, ale poczuła się urażona. Gdy jej wybranek zaczął robić wymówki, pełna temperamentu Joanna zdenerwowała się nie na żarty. Chwyciła nóż i wbiła długie na 15 centymetrów ostrze prosto w serce pana Andrzeja. Trysnęła krew. Wtedy kobieta się opamiętała. Wybiegła z mieszkania i szybko zadzwoniła po pogotowie.
- Przyjeżdżajcie. Mój kochany umiera - krzyczała do słuchawki.
Dzięki jej reakcji życie mężczyzny udało się uratować. Mimo to trafiła do aresztu. Też bardzo tęskni za Andrzejem. Zza krat wysyła do niego czułe listy. "Nie mogę się doczekać, kiedy się w końcu zobaczymy" - pisze.
- Ja też na nią czekam. Już dawno jej wybaczyłem. Chcę tylko, by jak najszybciej wróciła do domu. Bo to w gruncie rzeczy jest bardzo dobra kobieta - mówi Andrzej Peda.
Wkrótce marzenia mężczyzny się spełnią. Łódzki sąd wziął pod uwagę, że kobieta zaraz po zdarzeniu wezwała pogotowie i skazał ją jedynie na 8 miesięcy więzienia. Już wkrótce namiętni kochankowie znów trafią w swoje objęcia.