Zaborcza kochanka Marta K. (48 l.) postanowiła go mieć tylko dla siebie i omal nie doszło do tragedii. Kiedy bowiem oznajmił jej, że z żoną Krystyną (48 l.) się nie rozwiedzie, postanowiła... otruć niczego nieświadomą konkurentkę. Przerażony pan Józef oprzytomniał i w ostatniej chwili uratował żonę, nad którą już krążyło widmo śmierci.
Józef B., elektryk, i Krystyna B,. krawcowa, od 30 lat byli szczęśliwym małżeństwem. Niestety, panu Józefowi zachciało się romansu z Martą K., sklepową i serdeczną przyjaciółką jego małżonki. - Tyle lat się znamy. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy - bije się teraz w piersi zawstydzony mężczyzna. Pół roku temu, kiedy kupował bułki u Marty K., trafiła go strzała Amora. Siła namiętności, która wybuchła między nimi, poraziła Józefa B. - Wychodziłem z domu, że niby mam jakieś zlecenie ekstra i biegłem do Marty. Kochaliśmy się jak jakieś małolaty - wyznaje. I szybko dodaje:
- Źle robiłem! Ale rozwód nie wchodził w rachubę, bo cały czas kochałem swoją żonę!
Nie wiedział, że jego kochanka, chcąc pozbyć się rywalki, wprowadza w życie upiorny plan i systematycznie truje jego żonę! Aż po upojnym wieczorze Marta K. wyznała mu tę straszną prawdę.
- Powiedziała, że dosypuje Krystynie jakieś świństwa do kawy! Że czytała w Internecie o różnych truciznach i o tym, jak truto Napoleona! - opowiada Józef B.
Wyskoczył z łoża i pobiegł do domu. Tam na kolanach przyznał się do romansu i opowiedział o zbrodniczych zapędach swojej kochanki.
- Krystyna powiedziała, że mi nigdy tego nie wybaczy, ale cały czas mieszkamy razem - kontynuuje skruszony mężczyzna.
Jego żona poszła na policję i opowiedziała o truciu.
- To bzdura! - zarzeka się Marta. - Raz jej tylko coś tam do kawy dolałam, żeby sraczki za moje krzywdy dostała - dodaje nagle z wściekłością.
Krystyna wykonuje wszystkie badania lekarskie, bo od ich wyników zależy, jaki zarzut zostanie postawiony jej byłej przyjaciółce trucicielce.