Tam młody mężczyzna wpatrywał się w wybrankę serca, gdy nagle ich samochód zaparkowany na skarpie zaczął zjeżdżać w kierunku wody. Kochankowie nie zdążyli wydostać się z auta, zanim runęło ono w głębinę. Cezary i Paulina umierali w swoich objęciach...
To był początek wielkiej romantycznej miłości. Cezary Ch. ze wsi Supienie (woj. podlaskie) pracował w nieodległym Bakałarzewie. Właśnie tam przed kilkoma tygodniami poznał piękną Paulinę. Młodzi ludzie szybko się w sobie zakochali i zaczęli się regularnie spotykać. Razem jeździli na wycieczki, bawili się w dyskotekach, snuli wspólne plany na przyszłość...
W ostatnią niedzielę zakochani spotkali się na dożynkach. Z imprezy wyjechali samochodem Cezarego, bo chcieli pobyć tylko we dwoje. 27-latek zabrał ukochaną do swojej rodzinnej miejscowości w urocze miejsce nad Jeziorem Wielkim. Samochód ustawił na skraju wysokiego brzegu. Przez szyby auta obserwowali nocne niebo i gwiazdy odbijające się w tafli jeziora. Wieczór był chłodny, więc włączyli ogrzewanie. Przytulili się do siebie, kradli sobie pocałunki i szeptali czułe słówka.
Romantyczne chwile nie trwały jednak długo. Zaparkowane na stromym zboczu auto nagle, mimo zaciągniętego hamulca ręcznego, zaczęło zsuwać się po mokrej trawie. Gdy para zorientowała się, że jest w niebezpieczeństwie, na ratunek było już za późno. Samochód wjechał wprost w głębinę, a potem - już pod wodą - przewrócił się na dach. Kochankowie podjęli rozpaczliwą walkę o życie. Niestety, na wydostanie się ze śmiertelnej pułapki zabrakło im już sił. Oboje utonęli, pozostawiając pogrążonych w rozpaczy rodziców i przyjaciół.