O swojej decyzji Błochowiak poinformowała kilka dni temu na łamach "Nowego Życia Pabianic". - Nie będę kandydować - przyznała posłanka, która zasłynęła m.in. wypowiedziami o "pionowych korytarzach" i kolorowych skarpetkach "pedałów".
To oświadczenie wywołało falę spekulacji, czy wielka miłość Błochowiak, Wojciech Pomajda, podąży jej śladami. Teraz to już pewne. - Potwierdzam, że nie zamierzam ponownie kandydować. Dwie kadencje w Sejmie wystarczą - mówi w rozmowie z "SE".
Twierdzi przy tym, że decyzji nie uzgadniali między sobą. - Każde z nas rozważyło to we własnym sumieniu - tłumaczy.
Przeczytaj koniecznie: Druga młodość kochanka Błochowiak
Uczucie połączyło ich w Sejmie
Płomienny romans Błochowiak z kolegą z sejmowych ław wyszedł na jaw w połowie 2008 roku. "Super Express" przyłapał wtedy posłankę, jak słała do ukochanego czułe SMS-y. "Będziesz miał kochanie nieobecność" - pisała w trakcie jednego z posiedzeń. A w swojej książce telefonicznej pieszczotliwie wpisała go "Wojtuś", poprzedzając imię dwoma literkami "a", by w każdej chwili móc błyskawicznie wybrać jego numer.
Pikanterii całej sytuacji dodawał fakt, że Pomajda był wtedy żonaty i miał już dwójkę dzieci. Jak się okazało, nie stanowiło to jednak wielkiej przeszkody w rozwoju uczucia między politykami. Niedługo później okazało się, że Błochowiak jest w ciąży, a na początku 2009 na świat przyszedł owoc romansu, Pawełek, którym para czule się opiekuje.
Wspólny interes
Obecnie para pilnie strzeże swoich planów na przyszłość i nie chce zdradzić, czym będzie się zajmować po zakończeniu kariery politycznej. - Nie będę już osobą publiczną - ucina wszystkie spekulacje Pomajda. Jednak według informacji "Super Expressu", tak jak razem działali na rzecz SLD, tak teraz będą rozkręcać wspólny biznes.