Kilka tygodni temu czarna kotka o imieniu Kicia urodziła śliczne kocięta. Ciekawe świata urwisy szybko opuściły bezpieczne legowisko i wyruszyły poznawać świat. Na podwórku spotkały jeżową mamę z trzema jeżykami.
- Przez kilka dni zwierzaki łaziły za sobą krok w krok - opowiada Iwona Nawłatyna z Pawłowa pod Lublinem. - Zupełnie jak dzieci w przedszkolu - dodaje córka Weronika (5 l.), która bacznie przyglądała się zwierzątkom. Mamie jeż nie była jednak w smak taka przyjaźń, bo zniknęła, zabierając dwójkę młodych. Na podwórku pozostał jeden osamotniony jeżyk. Ale Kicia nie dała mu zginąć. Matczyne serce podpowiedziało, że trzeba wychować porzuconego biedaka. - Nie wierzyłem własnym oczom, gdy zobaczyłem wtulonego w Kicię jeżyka. Nie opuszczał przyszywanej mamy na krok - wspomina pan Tomasz. Otoczony troskliwą opieką jeżyk rósł jak na drożdżach, z dnia na dzień robił się bardziej samodzielny, aż pewnej nocy po prostu zniknął. Niewykluczone, że spotkał biologiczną mamę i braci.