Pan Tadeusz chętnie opowiadał znajomym o swoich przygodach wojennych. Był typem prawdziwego żołnierza, działał w organizacjach kombatanckich. Cieszył się, że jego wysiłek nie poszedł na marne i żyje wreszcie w wolnej Polsce. Gdyby wiedział, że jego barwnym opowieściom przysłuchują się też kaci...
To dzięki nim Waldemar B. (53 l.) i jego syn Paweł (23 l.) wiedzieli, że mężczyzna dostaje wysoką emeryturę, często pożyczali od niego drobne sumy. Chcieli jednak więcej. Gdy starszy pan stanowczo odmówił grubszej pożyczki, z zimną krwią zaplanowali mord.
Rankiem 19 lutego 2010 roku zakradli się do mieszkania kombatanta. Znęcali się nad nim, a w końcu Paweł B. udusił go i wspólnie z ojcem położył ciało do łóżka. Splądrowali mieszkanie w poszukiwaniu dużego łupu, ale znaleźli tylko marne 250 złotych. Po wszystkim, dla zatarcia śladów, podpalili dom.
Przeczytaj koniecznie: Białystok. Maciej T. udusił kobietę w czasie seksu. Twierdzi, że to był wypadek
Szybko przyjechała straż pożarna, która poradziła sobie z żywiołem. Wewnątrz odnaleziono martwego człowieka. - Stary wiarus tyle przeżył, a umarł w pościeli - szeptali między sobą ludzie obserwujący akcję gaśniczą.
Kryminalni, którzy pojawili się na miejscu, od razu podejrzewali, że pożar nie był przypadkowy. Wyniki sekcji zwłok Tadeusza G. potwierdziły ich wątpliwości. Przed śmiercią staruszek został bestialsko pobity. - Badania ujawniły ślady stłuczeń na plecach denata - ujawnia podinsp. Artur Marczuk z policji w Lubartowie.
Cztery miesiące potrzebowali śledczy, by dopaść morderców. Okazało się, że Waldemar B. i jego syn Paweł zabili kombatanta, bo... młodszy z nich potrzebował pieniędzy na wyjazd w góry! Obaj zwyrodnialcy właśnie stanęli przed sądem. Grozi im dożywocie.