Adrian jak zwykle biegał wokół domu. Jego mama spacerowała niedaleko z młodszą siostrzyczką. Kiedy koledzy z osiedla zaprosili go do swojej bazy na drzewie, którą zbudowali z desek i szmat, nie spodziewał się najgorszego. Ledwo się wspiął na drzewo, gdy najstarszy z nich, 14-letni Dawid K., zaczął swój morderczy spektakl. Nastolatek chciał pokazać kolegom, jak jest bezwzględny i okrutny.
- Chwycił mnie, usiadł na mnie i zaczął mi zakładać na szyję pętle. Nie wystarczyła mu jedna, on wiązał i wiązał - opowiada Adrian, a w jego oczach wciąż widać przerażenie.
Śmierć w jego oczach
Kiedy sznurki zacisnęły się na jego szyi, dotarło do niego, że Dawid chce mu zrobić coś strasznego. Chciał krzyczeć, ale jego oprawca zamknął mu ręką usta.
To, co wydarzyło się potem, to po prostu horror. Dawid drugi koniec sznurka przywiązał do gałęzi, a bezbronnego chłopca zepchnął z drzewa.
- Na szczęście sznurek się zerwał i runąłem na ziemię - drżącym głosem opowiada Adrian, który trafił do szpitala z poranioną szyją i krtanią.
Dawida K. i policja, i mieszkańcy osiedla znają doskonale. Agresywny, skory do bójek. - Wszyscy go omijają z daleka, bo wiadomo, że w tej rodzinie dobrze się nie dzieje - mówią sąsiedzi.
Usiłowanie zabójstwa
Dawid K. trafił do schroniska dla nieletnich. Tam czeka na wyrok sądu rodzinnego. Chłopak ma zarzut usiłowania zabójstwa.
Najsurowsza kara, jaka może go spotkać, to umieszczenie go w zakładzie poprawczym.