Na wydział prawa na poznańskim Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza nie dostał się za pierwszym razem, ale... nie dał za wygraną.
- Jest wyjątkowo konsekwentny. Zawsze taki był - mówią prawnicy, którzy go znają. Prokurator Przybył nie od razu jednak założył mundur wojskowego, by tropić przestępstwa w Wojsku Polskim. Po aplikacji prokuratorskiej trafił do Prokuratury Rejonowej Poznań Nowe-Wilda. Stamtąd został oddelegowany do prokuratury okręgowej, gdzie zajmował się przestępczością zorganizowaną. - Na sali sądowej był twardym przeciwnikiem, ale nie takim, którego nie można by przekonać do swoich racji - mówi o pułkowniku mecenas Reichelt.
Młody, ambitny prokurator nie mógł się jednak doczekać nominacji w powszechnej prokuraturze okręgowej, więc postanowił, że przeniesie się do Prokuratury Wojskowej w Poznaniu. Wszyscy zresztą zgodnie twierdzą, że Przybył kocha wojsko miłością ogromną. W nowym miejscu pracy stworzył komórkę, która zajmowała się przestępczością zorganizowaną. Tam jego kariera nabrała tempa.
Został zastępcą wojskowego prokuratora okręgowego ds. przestępczości zorganizowanej. Prywatnie Przybył to człowiek wielu pasji. - Trenował boks, lubi siłownię, konie, paintball - mówią znajomi. Ale największą jego miłością była grupa rekonstrukcyjna legionów rzymskich. W wolnym czasie swojej pasji poświęcał się całkowicie, inwestując w to dużo pieniędzy. A gdy dochodziło do starć, był - nie do pokonania. Wszystkie bitwy wygrywał.