W materiale "Faktów" TVN Barbara Bobrowiecka ujawniła kolejne wstrząsające szczegóły molestowania seksualnego, którego sama doświadczyła jako 12-letnia dziewczynka. Jak wspominała w rozmowie przeprowadzanej przez internet (kobieta mieszka w Australii): - Jak na mnie, to było wtedy dużo razy, czy dziesięć, czy dwadzieścia, to nie wiem (...) To było ciało o ciało, bo członkiem wodził mi na przykład po piersiach, czy po plecach, czy po pupie (...) To nie tak, że on mnie wybrał, bo jak dzieciaki uciekały do piwnic czy do budynków, w których mieszkały, to chyba dobierał się do pierwszej osoby, którą dorwał. Jak podkreślono w materiale, szczegóły opowieści są tak drastyczne, że nie nadają się do cytowania.
Uzewnętrznienie się kobiety pchnęło do wyzwań kolejną parafiankę księdza, która pragnęła jednak zachować anonimowość. Przywołała ona jednak kolejną historię mrożącą krew w żyłach. Jak mówiła: - Każde z dzieci podchodziło i ksiądz Jankowski niektórych sadzał sobie na kolano, głaskał. (...) Pamiętam tylko, że mi wtedy włożył rękę, bo miałam taką krótką sukieneczkę. Włożył mi wtedy rękę pod tę sukieneczkę i ściskał, dotykał moje pośladki. Dodała ona przy tym: - Mam też ogromną złość do tych wszystkich ludzi, którzy wiedzieli o tym.
Barbara Borowiecka przyznała w rozmowie, że jej wyznanie jest szczere i nie oczekuje w zamian żadnego odszkodowania od nikogo. Jak krótko, z żalem stwierdziła: - Zrujnował 50 lat mojego życia. Dopytywana, czy jest w stanie mu wybaczyć odpowiedziała, że ponieważ wierzy w Boga (choć podkreśliła, że nie w Kościół), to myśli, że kiedyś tak..