Jak ustalił NASZ DZIENNIK, system kontroli dostępu w bazie wojskowej na Okęciu, gdzie funkcjonował 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, nie działał zarówno 9, jak i 10 kwietnia 2010 r.
Dowództwo Sił Powietrznych potwierdza, że system nie działał, ale tłumaczy to wymianą serwera. - W 1. Bazie Lotniczej oraz 36. SPLT były prowadzone bieżące prace konserwacyjne związane z wymianą wyeksploatowanego kontrolera sieciowego na nowy. Odbywały się w weekend, gdyż wtedy system przepustowy jest znacznie mniej obciążony niż w dni powszednie. Prace rozpoczęto 9 kwietnia w godzinach popołudniowych, około godz. 16. SKD został wyłączony i nie był prowadzony zapis w elektronicznym rejestrze wejścia/wyjścia na teren ochranianego obiektu – tłumaczy w rozmowie z gazetą ppłk Artur Goławski, rzecznik prasowy DSP.
Ale informatorzy gazety twierdzą, że doszło do usterki i pojawił się problem z zapisem zdarzeń. To oznacza, że na dysku w systemie nie zostały zapisane dane dotyczące tego, kiedy i za pomocą czyjej przepustki ktoś dostał się do stref chronionych.
Jak oceniają piloci, z którymi rozmawiał dziennik, nieaktywny system stwarzał duże ryzyko, że na teren jednostki mogła wejść osoba nieuprawniona, posługując się cudzą przepustką.
Kolejna TAJEMNICA wokół Smoleńska. Co nie działało na Okęciu przed WYLOTEM TUPOLEWA?
Baza wojskowa na Okęciu to z założenia pilnie strzeżone miejsce, do którego wejść mogą tylko nieliczni. To stąd wylatują na dyplomatyczne wizyty najważniejsze osoby w państwie. Stąd też ostatni raz wystartował 10 kwietnia TU-154. Okazuje się, że dzień wcześniej w bazie został wyłączony system bezpieczeństwa. A to oznacza, że na teren wojskowego lotniska mogły dostać się osoby nieuprawnione.