Od kilku dni piszemy o problemach emerytów, którzy dali się naciągnąć na zakup programu zdrowotnego w pakiecie z materacem magnetycznym. Pan Janusz Kara zwykle szerokim łukiem omija tego typu imprezy. - Tym razem jednak skusili mnie na badania, zapewniając, że niczego nie sprzedają - mówi mężczyzna. Prawda okazała się inna.
- W hotelu na pokazie potrzymałem przez chwilę jakąś rączkę. Z urządzenia obok wydrukował się wykres - wspomina pan Janusz. Diagnoza: "Jest pan bardzo chory". Rozwiązanie? Materac magnetyczny i pakiet zabiegów na turnusie rehabilitacyjnym w Łężeczkach w Wielkopolsce.
- Najpierw podpisałem, że biorę to wszystko na kredyt - mówi pan Janusz. Dopiero w domu poszedł po rozum do głowy. - Zadzwoniłem do firmy i dowiedziałem się, że nie mogę odstąpić od umowy, ale jeśli zapłacę od razu całą kwotę i zrezygnuję z kredytu, nie będzie odsetek - opowiada mężczyzna. Pan Janusz tak też zrobił. Zapożyczył się i zapłacił 5,5 tys. zł.
Przedstawiciel firmy zarzeka się, że nie ma niezadowolonych klientów. - I z żadnym klientem, który nie chciał naszych usług, nie mamy spraw sądowych - dodaje.Poznańską firmą zajmuje się już Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Prowadzimy postępowanie wyjaśniające - informuje Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK.