Jak dowiedział się serwis tvp.info, gdańscy śledczy, którzy prowadzą sprawę Olewnika, zjawili się ostatnio w Warszawie. Po co? Pożyczali od stołecznych śledczych akta co najmniej kilku porwań, które przypisuje się tzw. gangowi obcinaczy palców. Okazuje się bowiem, że sprawy te mają wspólny mianownik.
Śledczych z Gdańska interesowały przede wszystkim metody działania porywaczy i dwie osoby, których nazwiska pojawiają się również w sprawie Olewnika.
Pierwszą z nich jest Józef B. - właściciel zakładów wędliniarskich i znajomy Włodzimierza Olewnika. Jego córka została porwana w 2005 roku i pomimo zapłacenia okupu bandyci nie wypuścili dziewczyny. Porwanie przypisuje się właśnie gangowi "obcinaczy palców". Co więcej, Józef B. korzystał również z usług agencji detektywistycznej Krzysztofa Rutkowskiego - podobnie jak Olewnikowie bez skutku.
Drugą osobą, która przewija się zarówno w aktach z Gdańska, jak i Warszawy jest Wojciech Franiewski. Należał on co prawda do gangu markowskiego, ale miał rozległe kontakty wśród członków grupy mokotowskiej.
Śledczy z Pomorza uważają, Franiewskiego za pomysłodawcę i organizatora porwania Olewnika. Przy czym metody, jakimi posługiwali się porywacze, do złudzenia przypominają te stosowane później przy porwaniach ma Mazowszu.
Kolejny zwrot w sprawie Olewnika?
2009-08-05
15:05
Pojawiają się nowe wątki w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika, które niespodziewanie prowadzą do Warszawy. Okazuje się, że w porwanie biznesmena mogą być zamieszani gangsterzy z grupy mokotowskiej - w tym brutalni bandyci z gangu "obcinaczy palców".