Kolenda-Zaleska kontra Rutkowski: WYKORZYSTAŁ pan KATARZYNĘ W. ŻAL mi tej kobiety - YOUTUBE

2012-02-06 9:07

W sobotnim programie "Fakty po Faktach" doszło do ostrego stracia między Krzysztofem Rutkowskim, a rzecznikiem policji Mariuszem Sokołowskim. Poszło o metody pracy detektywa w czasie poszukiwań ciała Madzi i ujawnienie przez niego nagrań z wyznania Katarzyny W. W słowne utarczki włączyła się także dziennikarka Katarzyna Kolenda-Zaleska, która zarzuciła Rutkowskiemu, że postąpił nieetycznie, wykorzystał Katarzynę W.

Fragmenty burzliwej rozmowy Krzysztofa Rutkowskiego z Katarzyną Kolendą-Zaleską

Kolenda-Zaleska: Pan nie miał na myśli dobra tej kobiety.

Rutkowski: A jakie można mieć dobro dla kobiety, która popełniła zabójstwo albo spowodowała nieumyślną śmierć dziecka?

K-Z: Ona jest dalej kobietą, ona jest dalej człowiekiem, a pan ją wykorzystał, to był lincz.

R: Oszukała setki ludzi, pociągnęła za sobą koszty ogromne poszukiwań dziecka

K-Z:
Dlatego trzeba ją publicznie napiętnować?

R: Czy ona została publicznie napiętnowana? Czy ona została w jakiś sposób zmuszona do tego, by powiedziała prawdę?

K-Z: Przecież to jest nieetyczne. To ona nie ma już godności, ma pan dziwne pojęcie człowieczeństwa.

R: Pani posuwa się za daleko

K-Z: Ja myślę, że to pan posuwa się za daleko...

(...)

K-Z: Następna kwestia etyczna, czy wolno stosować szantaż. Ja się zgadzam z panem inspektorem, pan ją rozwalił psychiczne. Pan teraz ją oskarża, mówi o niej jak o zabójczyni. Najbardziej obrzydliwe w pana zachowaniu jest to, że pan się kreuje na bohatera, na pewno pan nie jest bohaterem.

R: Tak jak i pani nie jest bohaterką.

K-Z: Ja się wcale nie uważam za bohaterkę. Te okularki...

R: Pani stosunek i zachowanie jest bardzo impertyneckie.

K-Z: Bo mi bardzo żal tej kobiety.

R: To proszę teraz wystosować apel, pojechać do Sosnowca i pomóc jej w więzieniu.

Prowadząca program zarzuciła też Rutkowskiemu, że jest specjalistą od robienia szopek.

W dalszej części programu Krzysztof Rutkowski nie chciał nic więcej mówić o swoich podejrzeniach w sprawie udziału osób trzecich w ukryciu zwłok Madzi. - Nie mogę nikogo wskazywać, bo byłoby to nieetyczne. Nie można jednak wykluczyć, że Katarzynie W. ktoś pomagał - powiedział detektyw.

- Czegoś się pan jednak nauczył - powiedział KOlenda-Zaleska. - Ja nie muszę się od państwa niczego uczyć, pracuję w tym zawodzie już od 20 lat - odbił piłeczkę.

Detektyw przypomniał jak zachowywała się matka Madzi przed badaniem wariografem. - Tego dnia chciała wyprowadzić się z domu, chciała uciec. Rozbiła Bartkowki głowę drzwiami. Ja mam jeszcze jedno pytanie. Policja mówiła, że też się zbierała, by coś zrobić. Co by było gdyby zbierała się do tego jeszcze tydzień, jeszcze dwa i doszłoby do samobójstwa. Liczyliśmy się z tym badzo mocno, ponieważ jej napięcie, jej strach były bardzo duże - ujawnił.

- Można było to robić cywilizowanym metodami. Szanując prawa człowieka, emocje drugiego człowieka. Nie jest pan detektywem, bo nie ma licencji, ale jest mnóstwo artykułów, które punkt po punkcie pan łamał - atakował detektywa Sokołowski.

ZOBACZ Fakty po Faktach z udziałem Rutkowskiego i Sokołowskiego >>>

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają