W Łówczy tylko państwo K. uprawiają buraki ćwikłowe na skalę przemysłową. Nic dziwnego, że gdy przychodzą zbiory, liczy się każda para rąk. Równo pracują wszyscy - dorośli i dzieci. A żeby było łatwiej, rokrocznie pożycza się specjalną maszynę - wielki kombajn do zbioru warzyw.
- Maszyna jak maszyna, wiadomo, trzeba uważać, ale nigdy nie było tu takiego wypadku - mówią sąsiedzi państwa K.
Było sobotnie popołudnie, gdy Karolina, drobna blondynka w okularach, pomagała rodzicom przy zbiorach. Jak to się stało, że stanęła na drodze kombajnu - nie wiadomo. - Zagapiła się? Potknęła? - snują domysły świadkowie tragedii. Dość powiedzieć, że nagle warkot maszyny zagłuszył przerażający krzyk szesnastolatki. Kto mógł, ruszył dziewczynce na ratunek. Była nieprzytomna, ale żywa. Tylko zamiast stopy miała krwawą miazgę.
Zobacz: Tragiczne wypadki na drogach! Są ofiary śmiertelne
- Kombajn wciągnął nogę, urwał część stopy, resztę zmiażdżył do kostki - relacjonują policjanci, którzy przybyli na miejsce tragedii.
To cud, że Karolina przeżyła. Prócz zmiażdżonej stopy, miała złamane kości podudzia: promieniową i strzałkową. Przed wykrwawieniem na śmierć ocaliła ją szybka akcja Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które śmigłowcem przewiozło ją do szpitala. - Obecnie jej stan jest dobry, wraca do zdrowia - zapewnia Ewa Tarkowska-Bryg, rzeczniczka szpitala w Rzeszowie. A policja po raz kolejny przestrzega przed wykonywaniem prac polowych przez dzieci.