Tomasz Komenda nie miał znikąd pomocy przez 18 lat. Wszyscy traktowali go jako gwałciciela i mordercę. Rodzina jednak nigdy nie przestawała wierzyć, że to nie on zabił 15-letnią Małgorzatę. Matka nigdy nie opuściła żadnej rozprawy, ani żadnego widzenia przez 18 lat. Opowiada, że Tomasz nigdy się nie skarżył. To on pocieszał matkę, że jakoś to będzie. Dopiero teraz zaczyna opowiadać o horrorze, jaki przeżył w więzieniu. Był bity i poniżany. Grożono mu śmiercią i gwałtem.
- Widziałam, że Tomka biją w więzieniu. Cały był w siniakach. Tłumaczył, że się przewrócił, ale ile można się przewracać. Kupowaliśmy mu telewizor do celi, to za jakiśczas oddawali nam rozbity, i tak w kółko - mówi matka Komendy.
Tomasz Komenda opowiada o traumie, jaką musiał przeżywać już na początku pobytu w areszcie. Współwięźniowie kazali mu na powitanie z całych sił uderzyć w miskę, w które znajdowały sięmydła z podwijanymi żyletkami. W ostatniej chwili podstawili miskę z wodą. - Bał się, że przetnie sobie żyły - mówi ze łzami matka.