Tymczasem szef policji nadal nie widzi niczego złego w tym, że zamienił służbowy wyjazd do Włoch w urlop. Twierdzi, że nie kosztowało to podatnika ani złotówki. "Super Express" apeluje, żeby ujawnił rachunki z wyjazdu.
Przeczytaj koniecznie: Komendant główny policji pojechał SŁUŻBOWYM autem do Włoch. Radiowozy DOWOZIŁY mu narty we włoskie Dolomity
Wczoraj opisaliśmy, jak szef policji Andrzej Matejuk wraz, innymi policjantami, m.in. śląskim komendantem wojewódzkim Dariuszem Bielem, wyprawili się do Włoch. W podróż udali się dwoma policyjnymi busami, zabierając ze sobą sprzęt narciarski. Przez pierwsze trzy dni byli służbowo, przez kolejne trzy już na... urlopie. Przez cały ten czas korzystali z policyjnych aut. Wczoraj policjanci przekonywali jednak, że wyjazd był w całości służbowy.
- Nie wyjechaliśmy na narty, to był wyjazd służbowy. Część oficjalna, pomimo zaproszenia na 6 dni, została zakończona po trzech dniach. Kolejne trzy dni delegacja spędziła we Włoszech w ramach urlopu, pokrywając z własnych środków koszty - bronił się Matejuk.
Poprosiliśmy wczoraj komendanta o przedstawienie rachunków za opłacenie z własnej kieszeni pobytu w ośrodku, korzystania ze stoków oraz policyjnego auta za własne pieniądze. Do czasu zamknięcia tego wydania "SE" nie dostaliśmy żadnego dowodu, że policjanci spędzali urlop na własny koszt. Zapytaliśmy również szefa policji, na podstawie jakich przepisów urlop w dniach 23-26 lutego potraktował jako wyjazd służbowy i kto zezwolił komendantowi podczas urlopu na wykorzystywanie policyjnego busa. Również i te pytania zostały bez odpowiedzi. Sprawą zajęło się już MSWiA, a w najbliższym tygodniu ma pochylić się nad nią Sejmowa Komisja Spraw Wewnętrznych i Administracji.
- To obłuda, sposób, w jaki szef policji łączy obowiązki służbowe z przyjemnościami. Osoby publiczne powinny dawać przykład, a nie uprawiać prywatę. Na pewno będziemy wnioskować, by komendant Matejuk wyspowiadał się przed komisją - mówi poseł Artur Górski (41 l., PiS), członek komisji.