Obecnie chcąc zgłosić przestępstwo trzeba czekać nawet kilka godzin. Komisariaty, które borykają się z problemami kadrowymi, nie są w stanie obsłużyć wszystkich interesantów.
Komendant uderzył pięścią w stół. Adam Mularz wydał wewnętrzny okólnik, z którego wynika, że zgłaszający przestępstwo na komendzie powinni być obsłużeni w ciągu 20 minut. Jeśli mieszkańcy stolicy będą musieli dłużej czekać na rozmowę z policjantem, będą mogli się poskarżyć - pisze "Życie Warszawy".
W recepcji każdej komendy ma być wywieszona kartka z numerami telefonów do komendanta jednostki, zastępców oraz Wydziału Wewnętrznej Kontroli. - Jeśli dyżurny będzie kazał zgłaszającemu długo czekać, taka osoba powinna się wówczas poskarżyć - radzi inspektor Adam Mularz.
Zapowiada, że po takim telefonie od razu do interesanta zejdzie policjant, aby go przesłuchać. Poza tym sprawę będzie wyjaśniał szef jednostki bądź Wydział Kontroli.
- Jeśli dyżurni zawinią, zostaną ukarani. Nie chodzi mi jednak o to, aby na siłę ich karać. Bardziej zależy mi na tym, aby zmienili podejście do mieszkańców. Chodzi o to, aby jak najszybciej i jak najlepiej ich obsłużyli. Przecież ludzie przychodzą do nas po pomoc - tłumaczy komendant.
Szeregowi policjanci kręcą głowami. Ich zdaniem, obsługa w takim tempie jest... niemożliwa.