W siedmioosobowej komisji koalicja rządząca ma większość. Tym samym raport przeszedł głosami trzech polityków Platformy Obywatelskiej i jednego z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Najważniejszą konkluzją raportu jest stwierdzenie, że czołowi politycy Platformy Obywatelskiej w żaden sposób nie lobbowali ani nie sprzyjali interesom osób chcących ingerować w treść ustawy hazardowej.
Posłowie opozycji podsumowali zachowanie Platformy jako "skandal", "wstyd", "arogancję władzy" i "bubel". Posłanka Beata Kempa całą sytuację nazwała "początkiem dyktatury" PO. Na konferencji prasowej przed posiedzeniem Andrzej Dera z PiS zarzucił sprzeczność politykom Platformy - z przyjęciem raportu komisji hazardowej bardzo się spieszyli, a w innym śledztwie, dotyczącym tragedii pod Smoleńskiem, apelują o spokój i czas dla prokuratorów wyjaśniających przyczyny katastrofy.
Przedstawiciele PiS i Lewicy zadeklarowali także, że złożą w sprawie raportu zdania odrębne i napiszą swój osobny raport. Znajdą się w nim kwestie nieuwzględnione w końcowym sprawozdaniu przygotowanego przez przewodniczącego Sekułę, które są ich zdaniem niewygodne dla Platformy.
Na dzisiejszym posiedzeniu komisji hazardowej chwilami dochodziło do komicznych scen. Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) prosił posłów opozycji, by "odnosili się do raportu". Poseł Dera potraktował tę prośbę dosłownie, zwracając się do raportu słowami: "Szanowny sprawozdaniu komisji śledczej! Jesteś sprzeczny, nielogiczny, niespójny, zawierasz rzeczy, które są niegodne. Ze wstydu powinieneś spłonąć! Jestem zniesmaczony tym, że cię muszę czytać!".