Oto skrót absurdalnej historii pani Danuty z Sochaczewa, z której kont komornik zabrał w ubiegłym roku ponad 28 tys. zł. Zrobił to, ponieważ mylnie wziął kobietę za dłużniczkę noszącą takie samo imię i nazwisko. Zmagająca się z rakiem kobieta, która potrzebowała pieniędzy na leczenie i rehabilitację, blisko rok walczyła o sprawiedliwość. W styczniu po interwencji "Super Expressu" odzyskała zabrane fundusze.
Pieniądze oddała jej rada komornicza, która przeprosiła kobietę za zaistniałą sytuację. Pani Danuta liczyła, że na tym się nie skończy, że winni zostaną ukarani, bo sprawa zakończy się w sądzie. Najpierw zdziwiła się, że powiadomiona przez nią prokuratura umorzyła postępowanie przeciwko komornikowi, który zmarnował jej kilka miesięcy życia. Teraz zszokowała ją decyzja sądu, do którego 7 marca złożyła zażalenie na umorzenie postępowania przeciwko komornikowi.
- Sąd nie uwzględnił zażalenia - mówi "Super Expressowi" prezes Sądu Rejonowego w Sochaczewie Jacek Woźnica i odsyła do uzasadnienia tej decyzji. - Nie dopatrzono się znamion przestępstwa - można przeczytać w dokumencie. Podobnie jak to, że w przypadku pani Danuty dane dłużnika nie nasuwały wątpliwości, więc komornik nie musiał ich weryfikować i nie doszło tu do złamania żadnego przepisu.
Pani Danuta nie rozumie decyzji sądu. - Domagałam się, żeby sąd wskazał winnych, bo przecież ktoś jest winny. Sąd uznał jednak, że komornik postępował zgodnie z prawem, u adwokata dłużnika też nie dopatrzono się winy - mówi poszkodowana kobieta. - Chyba ktoś powinien ponieść odpowiedzialność za to, że takie rzeczy się dzieją. Tym bardziej że coraz częściej słychać o takich pomyłkach - dodaje.