Ten rzekomy dług spadł na Czesława Kacprzaka i jego żonę Lucynę (67 l.) z Łodzi jak grom z jasnego nieba w 2011 r. - Nie dostawaliśmy żadnych wezwań do zapłaty, żadnych pism, a tu nagle okazało się, że komornik zajął mężowi ponad 50 tysięcy złotych - mówi wdowa po zmarłym.
Pan Czesław próbował dowiadywać się, skąd to zadłużenie. Dostał tylko odpowiedź, że egzekucję zleciła spółdzielnia mleczarska z Grajewa. Tam próbował sprawę wyjaśniać, ale bezskutecznie. - Na nic zdały się tłumaczenia, że zaszła jakaś pomyłka - wspomina córka.
Pan Czesław całymi dniami chodził zestresowany. Nerwy go aż zjadały na myśl o tej sprawie. Szybko podupadł na zdrowiu. W sierpniu ubiegłego roku zmarł.
Po jego śmierci sprawą wyjaśnienia tajemniczego długu zajęła się córka. Poszła do komornika, a ten polecił jej, by zwróciła się po akta do sądu w Białymstoku, który na wniosek spółdzielni mleczarskiej wydał nakaz zapłaty. Z nich dowiedziała się, że dług powstał w 2001 r. i że doszło do ogromnej pomyłki.
Faktycznym dłużnikiem był bowiem mężczyzna o tym samym imieniu i nazwisku, ale mieszkający w innym mieście, posługujący się zupełnie innym numerem PESEL, młodszy o sześć lat od jej taty. W aktach sprawy są pełne dane prawdziwego dłużnika. Tyle że przez wiele lat dług był nie ściągany, a kiedy spółdzielnia mleczarska postanowiła go odzyskać, we wniosku o wszczęcie egzekucji do komornika wskazała zupełnie innego Czesława Kacprzaka.
Komornik danych tych nie sprawdził, tylko z automatu ściągnął pieniądze.
- Nie mamy możliwości weryfikować danych dłużnika, bo w tytułach wykonawczych są tylko imię i nazwisko - tłumaczy się Andrzej Ritmann, przewodniczący Izby Komorniczej w Łodzi. - To wierzyciel wskazuje konkretną osobę. Od dawna upominamy się o zmianę prawa, tak by w tytułach wykonawczych były również numery PESEL - dodaje.
W praktyce oznacza to, że komornicy mogą ściągać długi z Bogu ducha winnych ludzi i nie ponosić za to żadnej odpowiedzialności. Niedawno opisaliśmy historię kobiety, której zabrano całe oszczędności, bo nazywała się tak samo jak prawdziwa dłużniczka. Dopiero po nagłośnieniu sprawy Izba Komornicza zwróciła jej pieniądze, a komornik, który popełnił błąd, został zawieszony.
Tymczasem spółdzielnia mleczarska, choć już wie, że ścigała nie tego Czesława Kacprzaka, nie oddała pieniędzy. - Jesteśmy gotowi do rozmów po ustaleniu kręgu spadkobierców pana Kacprzaka - mówi jej rzecznik Agnieszka Maliszewska.