Skąd ta wizyta komornika? Kłopoty pana Józefa ciągną się od kilku lat. Kiedy był za granicą, opłacał czynsz, ale zapomniał o rachunkach za ogrzewanie. Zadłużenie jego spółdzielczego mieszkania urosło do niebotycznej dla niego kwoty 20 tys. złotych. Sprawa trafiła do komornika, który zlicytował lokal. - Ja jestem już stary i schorowany, mam zakrzepicę, ledwo się poruszam, a oni sprzedali komuś moje mieszkanie. Nie dostałem jednak nakazu eksmisji - żali się pan Józef.
Kiedy więc do jego drzwi zapukał komornik Konrad Ś. wraz z pomocnikami, nie otwierał. - Nie chciałem ich wpuścić, to oni zaczęli wyłamywać drzwi - relacjonuje, trzęsąc się z emocji. - Komornik wymachiwał łomem, zacząłem się bronić. Kilka razy dostałem po głowie - dodaje.
Do tej pory w mieszkaniu są ślady krwi. Zdesperowany staruszek, broniąc życia i mieszkania, zdołał wypchnąć komornika i jego asystentów. Oczy zalewała mu krew z ran na głowie. Sięgnął jakoś po słuchawkę telefonu i wezwał na pomoc policję.
>>>>>> FELICJAŃSKA MA KŁOPOTY: Komornik wyrzuci ją z mieszkania?
- Z notatki wynika, że spisani przez funkcjonariuszy pracownicy kancelarii komorniczej tłumaczyli, iż poszkodowany sam się zahaczył o narzędzie, którym wyważali drzwi - mówi Krzysztof Wasińsczuk, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Olsztynie.
Pogotowie zabrało poranionego staruszka do szpitala. Wrócił do domu po kilku dniach. Sprawę krwawej wizyty bada policja i prokuratura. Jednak w sądzie rejonowym, który nadzoruje pracę komornika, nikt nawet nie wie o pobiciu pan Józefa. - Taka sprawa do nas nie trafiła, więc nie mogę wypowiadać się na ten temat - ucina Joanna Urlińska, zastępca prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie.
Badamy tę sprawę
- Spisani przez funkcjonariuszy pracownicy kancelarii komorniczej tłumaczyli, że poszkodowany sam zahaczył się o narzędzie, którym wyważali drzwi - mówi Krzysztof Wasińsczuk z Komendy Powiatowej Policji w Olsztynie.