Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że 2-letnie dziecko chciało się pobawić w samochodzi gdy jego tata wrócił z pracy. Maluch siedział w aucie gdy nagle doszło do samozapłonu. Pojazd stanął w płomieniach. Ojciec maleństwa rzucił się mu na ratunek, ale ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko.
Patrz też: Świętochłowice: Ogień zabrał moją mamę
Kiedy poparzone dziecko udało się wyciągnać z samochodu wezwano na pomoc śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Robert Gałązkowski, dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego powiedział w tvn24, że 2-latka miał zostać przetransportowany albo do szpitala przy ul. Niekłańskiej albo do innej placówki specjalistycznej.
Stan dziecka jest krytyczny, doznało bardzo rozległych poparzeń całego ciała.
Samochód spłonął doszczętnie. W akcji gaśniczej brali udział strażacy z Błonia i Kampinosu.