Mieszkańcy Budy Ruskiej, niewielkiej wsi na Suwalszczyźnie, gdzie rodzina Komorowskich od lat ma wiejską posiadłość, trochę się martwili, że teraz raczej będą oglądać swojego sąsiada tylko w telewizji. Prezydent elekt zrobił im jednak niespodziankę i w weekend pojawił się na swoich włościach. Na nich też wokół domu prezydenta stanęły namioty, a ciekawscy mogli zobaczyć sporą gromadę dzieci.
- U prezydenta są dzieci powodzian - tłumaczy nam najbliższy sąsiad Komorowskich. Zresztą nie tylko prezydent pomaga powodzianom. Niedawno cała wieś zbierała pieniądze i zboże na pomoc dla ofiar wielkiej wody z gminy Wilkowo w woj. lubelskim. - Ludzie byli bardzo hojni. Dawali to, co mogli. Jedni pieniądze, inni płody rolne - mówi Józef Tylman, jeden z organizatorów pomocy.
Jednak goście Komorowskich nie pochodzą z Wilkowa. Kim więc są? Współpracownicy Bronisława Komorowskiego milczą na ten temat, tłumacząc, że koloniści nie są oficjalnymi gośćmi prezydenta elekta. Potwierdzają jedynie to, że rzeczywiście wokół domu prezydenta stanęło kilka namiotów, w których zamieszkały dzieci. Mogliśmy tylko podejrzewać, że są one w letniej posiadłości nowego prezydenta za sprawą jego córki Elżbiety (21 l.), która od dawna aktywnie działa społecznie. Udziela się m.in. w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej i wielokrotnie pracowała z dziećmi na koloniach.
Tym razem jej podopieczni po powrocie do szkoły będą mogli pochwalić się czymś zupełnie wyjatkowym. W końcu mało kto spędzał wakacje u prezydenta Polski.