Jak się dowiedzieliśmy, w czasie 40-minutowej rozmowy omawiali sprawę wyborów prezydenckich. Czy Tusk ostatecznie namaścił Komorowskiego?
- Panowie jeszcze przed urlopem premiera byli umówieni na spotkanie. To żadna niespodzianka - zdradza nasz informator. Zapytany, czego konkretnie dotyczyła rozmowa, wymownie się uśmiecha.
- Zimy... - żartuje. Inny z naszych rozmówców (polityk od lat związany z marszałkiem Sejmu) przekonuje, że konsultacje w sprawie kampanii prezydenckiej wchodzą w decydującą fazę. - Tusk wie doskonale, że nie może dłużej zwlekać. Musi się w końcu zdecydować, czy zamierza kandydować, czy też nie. Bronek to najpoważniejszy zawodnik z listy jego zmienników - twierdzi.
Patrz także: We Francji Tusk nie miałby szans
Tajemnicą poliszynela jest, że Komorowski ma prezydenckie aspiracje, a pięć lat w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu byłoby zwieńczeniem jego bogatej kariery politycznej.
Marszałek Sejmu nigdy jednak publicznie nie odważył się powiedzieć o swoich ambicjach. - Jest lojalny. Czeka na ruch Tuska. Nic wbrew niemu nie zrobi - podkreśla nasz informator. Czy w środę Tusk ten ruch wykonał?
Premier ma twardy orzech do zgryzienia. Zdaje sobie sprawę, że wygrana w wyborach prezydenckich zapewniłaby mu miejsce na kartach historii - premierów było wielu, prezydentów kilku. Tusk myśli jednak szerzej. Po pierwsze - wie, że realna władza i wszystkie "przyciski" są zainstalowane na biurku premiera. Po drugie - pozostając na stanowisku szefa rządu, zachowuje kontrolę nad partią (pozostaje jej szefem) i zapobiega ewentualnej wojnie domowej, która może doprowadzić nawet do rozbicia PO. Wreszcie premier doskonale wie, że ma nad sobą miecz Damoklesa w postaci komisji śledczej badającej aferę hazardową. Nie wiadomo, w jakim kierunku pójdą prace sejmowych śledczych, kto co zezna przed komisją. I w końcu jak wypadnie przed nią sam premier. No i jak to potem ewentualnie wpłynie na sondażowe notowania Donalda Tuska (szef rządu wciąż pamięta bolesną porażkę z Lechem Kaczyńskim w 2005 roku, mimo że sondaże wskazywały na niego).
Patrz także: Kraśko: W kampanii czekam na "Waldka Mechanika"
Tusk bije się z myślami, podzielona w tej sprawie jest też PO. Ostatnio jednak coraz więcej osób publicznie namawia premiera, by... nie kandydował (Palikot, Gowin, Kochan). - Jest potrzebny partii - mówią. Kilka dni temu do tego chóru dołączył Lech Wałęsa. Co więc zrobi Tusk? A może już zrobił i namaścił Komorowskiego?