Wyprawa w Karkonosze wprawiła prezydenta Komorowskiego w wyśmienity nastrój. Jego wspinaczka na ponad 1600- metrowy szczyt Śnieżki nie była zbyt wyczerpująca. Z Karpacza na Kopę wjechał wyciągiem, a pieszo pokonał tylko resztę trasy. Towarzyszył mu marszałek Sejmu, Grzegorz Schetyna (47 l.).
Prezydent Klaus wspinał się z czeskiej strony szczytu. Jest jednak bardziej zaprawiony w górskich bojach. W przeszłości sam był ratownikiem górskim i pełnił dyżury właśnie w okolicach Śnieżki.
- Cieszę się, że to spotkanie może mieć też wymiar przyjaźni z ludźmi gór – mówił Komorowski, który do tej pory nie dał się poznać w roli piechura. Wolał raczej łowienie ryb w jeziorach Suwalszczyzny gdzie ma swój domek letniskowy.
Na Śnieżce oprócz obu prezydentów byli też turyści i pielgrzymi z Polski oraz Czech. Do spotkanie nieprzypadkowo doszło w dniu św. Wawrzyńca – patrona przewodników i ratowników sudeckich. To w ich intencji biskup legnicki Stefan Cichy oraz prymas Czech abp Dominik Duka odprawili uroczystą mszę świętą.
- Jest w górach coś co ludzi pociąga, wychowuje, uczy na całe życie. Samo wejście na szczyt wymaga wysiłku i zmęczenia. A sukces okupiony wysiłkiem daje zawsze więcej satysfakcji – mówił prezydent w czasie nabożeństwa.
Prezydent zachwycał się jeszcze pięknym widokiem Karkonoszy. Wychwalał piękno Polski, Czech i całego świata. W bacówce rozmawiał z prezydentem Klausem o relacjach polsko- czeskich, współpracy obu państw w ramach Grupy Wyszehradzkiej, Unii Europejskiej i NATO.