Nic z tych rzeczy! Marszałek Sejmu musi przecież świecić przykładem wszystkim obywatelom. Dwa dni relaksu i spokoju w urokliwej, podlaskiej wsi nie zwalnia go z obowiązku wrzucenia swojej karty wyborczej do urny.
Bronisław Komorowski łączy przyjemne z pożytecznym. Przy okazji przygotowań do wyjazdu w weekend wyborczy pokazał Polakom jak nie tracąc cennych chwil urlopu zwiększać frekwencję wyborczą. W blasku fleszy odwiedził Urząd Dzielnicy Warszawa Śródmieście, gdzie pobrał zaświadczenie o prawie do głosowania poza miejscem zameldowania.
- Zbliża się okres wakacyjny, wszyscy jadą nad morze, na jeziora, to będzie także w weekend, będą znane, wspaniałe festiwale. Każdy, kto jest poza domem, warto, żeby z sobą wziął tego rodzaju zaświadczenie, zagłosował i... wakacje – przekonywał kandydat PO.
Sam marszałek Sejmu 4 lipca będzie w swoim domku letniskowym w Budzie Ruskiej. Głosować zamierza w komisji wyborczej w szkole w Maćkowej Rudzie. Wcześniej zawsze wrzucał głosy do urn w Warszawie, tam gdzie jest zameldowany, ale teraz chce skorzystać z ciszy wyborczej i trochę odpocząć.