Komu prawko, komu?

2008-09-11 4:00

Policjanci i agenci CBA sprawdzają, czy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Katowicach dochodziło do przekrętów. Są podejrzenia, że prawo jazdy można było tu najzwyczajniej kupić, a egzaminatorzy oblewali całe grupy kursantów tylko po to, aby egzamin mogli zdać ludzie, którzy ich opłacali. W grę wchodzą również inne nieprawidłowości.

Funkcjonariusze przesłuchują pracowników ośrodka, zabezpieczyli dokumentację dotyczącą przebiegu egzaminów i wszystkie pliki z komputerów, którymi dysponuje WORD. Sprawą zajmują się m.in. małopolscy policjanci.

Nagle stracił posadę

- Dochodzenie, które prowadzą nasi śledczy, dotyczy wątków korupcyjnych - mówi Anna Stroja z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Dla dobra postępowania nie możemy teraz ujawniać więcej szczegółów. Śledztwo ma jednak z pewnością rozwojowy charakter - dodaje.

O tym, że w katowickim WORD-zie dzieje się źle, można było wnioskować po nagłym zwolnieniu ze stanowiska byłego dyrektora ośrodka Piotra W. Oficjalnie sam zrezygnował z posady, ale tak naprawdę dzień wcześniej z funkcji odwołał go zarząd województwa na czele z marszałkiem.

- Dyrektor stracił zaufanie przełożonych - mówi Aleksandra Marzyńska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.

Nieoficjalnie wiadomo, że CBA sprawdza m.in. kwestię sprzedaży dwóch należących do ośrodka działek w Bytomiu. Agenci badają również, na jakiej zasadzie tuż przy stacji benzynowej na terenie WORD-u powstało... składowisko pustaków. Do dziś stoi tu równo ułożonych 600 palet z cegłami.

Nie odbiera telefonu

Piotr W., choć nie jest już dyrektorem, nadal pracuje w WORD-zie. Jest jednak na zwolnieniu lekarskim. Jego komórka nie odpowiada.

Roman Bańczyk (47 l.), nowy dyrektor ośrodka, twierdzi, że o działaniach swojego poprzednika nie miał pojęcia. - Zaraz po objęciu stanowiska zacząłem sprawdzać, co w trawie piszczy. Obejrzałem dokumenty, wszedłem do komputerów, popytałem ludzi - wylicza Roman Bańczyk. - Już po analizie samych statystyk z egzaminów zrozumiałem, że dobrze nie jest. Jest mnóstwo rzeczy, które delikatnie mówiąc, budzą moje wątpliwości - przekonuje nowy szef ośrodka, który do tej pory zwolnił już czterech egzaminatorów.

- Po egzaminach na mieście, które przeprowadzili, znikały nagrania z jazd. Sprawdziłem to. Bez udziału człowieka to niemożliwe. Widzę, że mnóstwo przede mną pracy, żeby wróciła tu normalność - przekonuje dyrektor Roman Bańczyk.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki