Prokuratura potwierdził, że zatrzymany ma 45 i pracuje na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie. Z ujawnionych przez ABW informacji wynika, że mężczyzna od dłuższego czasu przygotowywał się do zamachu. Zgromadził prawdziwy arsenał: oprócz kilku rodzajów materiałów wybuchowych, w tym trotylu, znaleziono jeszcze m.in. zapalniki połączone z telefonem, detonatory, elektryczne zaplaniki samodziałowe. Funkcjonariusze znaleźli też kilkanaście sztuk nielegalnie posiadanej broni i amunicji różnego kalibru. 45-latek zaopatrzył się również w stroje snajperskie maskujące.
Wszystko kupował na targach i giełdach, nie tylko w Polsce. Materiały wybuchowe konstruował sam. - To specjalista w tej dziedzinie - zdradził prokurator.
Niedoszły zamachowiec przeprowadził kilka próbnych detonacji. Prokuratura dysponuje nagraniami z wybuchów.
Prawdopodobnie mężczyzna po wszystkim planował ucieczkę za granicę - miał przygotowane sfabrykowane polskie i zagraniczne tablice rejestracyjne.
Śledczy ujawnili, że niedoszły zamachowiec nie działał sam. Miał "wchodzić w porozumienie z innymi osobami" i organizować grupę zbrojną. Zatrzymano już dwie osoby związane ze sprawą. Narazie mają tylko postawione zarzuty nielegalnego posiadania broni i środków wybuchowych.
Wiadomo już, że ze sprawą związane są jeszcze cztery inne osoby. Prokuratura nie zdradza, dlaczego nie zostały jeszcze zatrzymane ani przesłuchane. Zapewnia jednak, że zatrzymany 45-latek z Krakowa jest głównym organizatorem planowanego zamachu.
Celem ataku miał być gmach Sejmu. W zamachu mieli jednak ucierpieć nie tylko posłowie i senatorowie. Mężczyzna zdradził podczas przesłuchania, że zaatakować chciał momencie, kiedy w Sejmie byłby prezydent, premier i ministrowie. Prawdopodonie do wybuchu miałoby dojść podczas posiedzenia w sprawie przyszłorocznego budżetu.
Bombę chciał podłożyć w samochodzie zaparkowanym pod gmachem Sejmu. Wiadomo, że w aucie miało znaleźć się aż 4 tony ładunków wybuchowych. Śledczy zdradzają, że ładunek miał być podłożony w samochodzi innym niż ciężarówka.
Mężczyzna został zatrzymany 9 listopada. Dwa dni później trafił na 3 miesiące do aresztu. 45-latek przyznał się do części stawianych mu zarzutów. Przyznał, że organizował szkolenia i przeprowadzał próbne detonacje.