- A ja jeszcze pamiętam czasy sprzed 4 czerwca 1989 roku, kiedy każda taka demonstracja niezgody była, również według dziś rządzących, samym dobrem. A dziś taka demonstracja... to kompromitacja.
Pytam się tylko, czyja? Bo jeżeli to kompromitacja (jak mówi rząd), to rozumiem, że związkowcy walczą o rzeczy marne, niesłuszne i w ogóle nie wiadomo, o co im chodzi. Rozumiem, że nie bronią swoich miejsc i warunków pracy, co jest ich racją życiową, tylko bezpodstawnie atakują rząd i wszczynają burdy.
Rozumiem też, że rząd w tej kompromitującej konfrontacji realizuje swoją rację, która najprościej wyraża się w przekonaniu, że tylko władza ma rację.
I nie rozumiem, dlaczego tylko radośnie mamy świętować 20-lecie, skoro nie wszyscy do ekstazy mają powód. Niech więc będzie i feta, i demonstracja. A że Europa na nas patrzy?
Też mi widownia.