Wydawałoby się że to błaha sprawa, ale czujna publiczność złożona głównie z dziennikarzy od razu wychwyciła, że obaj panowie nie kryją do siebie awersji.
Przeczytaj koniecznie: Kaczmarek do Engelkinga: Kup kozę!
Drugie podejście do konfrontacji Jerzego Engelkinga i Janusza Kaczmarka zaczęło się od zgrzytu. Obaj panowie weszli do sali nie patrząc na siebie. Podeszli do stolików i... nawet się nie przywitali.
To zaskakujące, bo w lipcu 2009 roku (podczas pierwszej, przerwanej konfrontacji) zachowywali się zupełnie inaczej. Wtedy obaj byli uśmiechnięci, rozmawiali i pozowali do zdjęć z uściśniętymi dłońmi. Wówczas tak wyglądało rozpoczęcie "przedstawienia":
Teraz wszyscy zadają sobie jedno pytanie: co zmieniło się od tego momentu? Panowie zapomnieli o kulturze osobistej, czy może uznali, że tego elementu powtarzać już nie muszą?