Sytuacja gospodarcza całej Unii Europejskiej jest niestabilna, nic więc dziwnego, że popyt na letnie wycieczki zagraniczne spada. A skoro jest mniej chętnych na wyjazdy to i biura podróży ograniczają swoje oferty.
Tym sposobem touroperatorzy unikają sprzedawania znacznej części wyjazdów poniżej kosztów, ale łowcy okazji nie mają w czym wybierać. Wolne miejsca trafiają się właściwie tylko wtedy gdy ktoś w ostatniej chwili zrezygnuje.
Słabsza złotówka, kryzys na południu...
Powodem zastoju sprzedaży wycieczek zagranicznych jest głównie duże osłabienie kursu złotego. Droższe euro i dolar spowodowały kilkudziesięcioprocentowy wzrost cen wakacyjnych imprez, biletów lotniczych czy chociażby najprostszych usług.
Dodatkowo wielu Polaków przestraszyło się wiszącej nad Grecją, Hiszpanią czy Portugalią wizji bankructwa. Ze strachu nie kupują żadnej wycieczki bo jednocześnie nie stać ich na wyprawę samolotem na tropikalne wyspy. W ramach rozsądku i oszczędności wybierają... polskie morze.
Wielkie odchudzanie
Swoje katalogi ofert odchudziły już największe zagraniczne biura podróży, wkrótce dołączą do nich również polscy przedsiębiorcy. Cięcia na razie będą dotyczyły częstotliwości lotów i liczby miejsc w hotelach. A to oznacza, że tegoroczna oferta last minute będzie znacznie uboższa.